Kwiecień pleceń, co przeplata, trochę zimy, trochę lata. No i mi na przeplatał. Dwa dni temu załapałam się na potężne przeziębienie i wszystkie świąteczne plany się pokrzyżowały. Miało być tuzin kolorowych pisanek, pieczenie mazurka z czarna porzeczką i babki z czekoladą, sałatki, galaretki i inne świąteczne smakołyki. Ale jak to wszystko zrobić kiedy z nosa cieknie, co chwila trzeba kichać, wszystko jest zbolałe a nogi odmawiają posłuszeństwa. Stanęło na tym, że pisanek będzie kilka a nie tuzin i całą resztę zrobi rodzinka. Przygotowałam tylko koszyczek ze święconką i.... zamiast do łóżka, poniosło mnie do kościoła, a jakże!? Chyba nie był to najlepszy pomysł dla kogoś w moim stanie, ale szczęśliwie jakoś wróciłam, Rano zdążyłam jeszcze sfotografować swoje dokonania, no i są one na blogu. Jeszcze raz życzę Wam, zdrowych, pogodnych i radosnych świąt i ...pędzę do łózka. Foto: Lucyna Siring
Jest już nawet jedna wielkanocna babka czekoladowa z lukrem, migdałami i rodzinkami.
Pięknie wystrojona święconka :)
OdpowiedzUsuńZdrowia i Wesołego Alleluja !
Zdrowych spokojnych Świąt Wielkiej Nocy!
OdpowiedzUsuńI tak się zdarza Lucynko. Ja też kilka razy tak miałam.Życzę Ci pogodnych Świąt Wielkanocnych, przepełnionych wiarą, nadzieją i miłością:):):)
OdpowiedzUsuńDużo pracy, ale i dużo radości! Piękne przygotowałaś dekoracje na święta!!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki, że tu jesteście. Kto mnie zna bliżej, to wie, że mam bzyka na tle koszyczków do swięconek. Ten ze zdjęcia już nie jest mój. Dałam go w prezencie synowej bo teraz zachciało mi się mieć koszyczek kwadratowy lub prostokątny. Do tego koszyczka muszą powstać nowe serwetki. :)
OdpowiedzUsuń